Pokazywanie postów oznaczonych etykietą na marginesie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą na marginesie. Pokaż wszystkie posty

1 wrz 2015

IDEALNA CZY REALNA?

Gdy byłam młodsza, chciałam zostać dziennikarką. Taką, która swoim występem mogła poszczycić się przed milionową widownią. Wypowiadająca się Pani w telewizji budziła we mnie pozytywne emocje. Również pragnęłam być mądra, tyle wiedzieć, a do tego tak ładnie składać zdania.

Ten pomysł towarzyszył mi przez dobre kilka lat. Nigdy nie zastanawiałam się, czy aby na pewno dziennikarstwo to jest to, co chcę praktykować przez resztę swojego życia. Wiedziałam jednak, że chcę być mądra, dużo wiedzieć i pięknie się wypowiadać. Jednak nie miałam pojęcia, że powyższy zawód nijak pasował do mojej osobowości.

Ile razy robisz coś wbrew sobie?

Wiele razy.

W głowie stwarzasz sobie obraz "idealnego Ja".

Chciałbyś być szczupły, piękny, inteligentny, lubiany, sprawny ruchowo, empatyczny, zorganizowany, z pasją, non stop uśmiechnięty i bogaty. Nigdy taki nie będziesz. Jedna cecha wyklucza drugą! Jeśli panujesz nad codziennym porządkiem w mieszkaniu, to zapewne nie masz czasu na ćwiczenia. Z kolei milion na koncie nie gwarantuje Ci brak problemów do końca życia. Taka wizja w niektórych przypadkach nie jest zła, gdyż to właśnie ona wspomaga Twój rozwój. Jednak zazwyczaj, wpływa na Ciebie destruktywnie. Dotyczy to wyłącznie rzeczy, na które nie masz wpływu. Wyższy nie będziesz.


Powinieneś skupić się na Twoim "Ja realnym".

Jaki jestem? 
Jak wyglądam? 
Co lubię robić i kim chcę zostać w przyszłości?
I najważniejsze: co mogę realnie w sobie zmienić?
Jeśli nie podoba Ci się Twoja nadwaga, zacznij jeść zdrowo i ćwiczyć. Ale pamiętaj, że nigdy nie będziesz wyglądała jak Anja Rubik. Nigdy nie będziesz też Małgorzatą Rozenek. Ale możesz zorganizować sobie tak plan dnia, żeby uwzględnić w nim małe sprzątanie mieszkania.


Ładnie wyglądasz. Kim dzisiaj jesteś? 
Sobą.
Tak Ci najlepiej.


Im więcej rozbieżności pomiędzy "Ja" idealnym, a "Ja" realnym, tym więcej uczuć negatywnych. Zamiast dostrzegać pozytywy, zastanawiasz się co by tu jeszcze w sobie zmienić.

Może w takim razie warto pozostać sobą ?

4 sty 2015

A TY JAKIM RODZICEM JESTEŚ ?

Czy rodzice zaniedbanych dzieci posiadają serce z kamienia? Jeśli nie widzą wyrządzanej im krzywdy, to postawiona hipoteza okazuje się być strzałem w dziesiątkę.


I nie mam tylko na myśli rodziców, którym nie przeszkadza dziesięciokilogramowa nadwaga ich pociech. 

Mam również na uwadze rodziców, którzy pozwalają swoim dzieciom chodzić bez kurtki przy padającym deszczu, wracać siedmiolatce samej do domu, być głodnym przez pół dnia, przeklinać, wyzywać wszystkich dookoła, mieć w czterech literach uczucia koleżanki i sąsiadki z bloku, chodzić brudnym przez cały dzień i być smutnym za coś, czego nie zrobili. 

Rodziców którzy biją, upokarzają, wyzywają i nie zaspokajają podstawowych potrzeb: jedzenia, braku napięcia, opieki i oparcia, spokoju, wolności od strachu, więzi, miłości i bycia kochanym, zaufania, harmonii i rozumienia. 

Rodziców, którzy nie rozwijają w dziecku poczucia własnej wartości. Rodziców, przez których beztroskie dzieciństwo zamienia się w piekło i staje się następstwem nieszczęśliwych zdarzeń bez przyszłości. 

Mam dość rodziców, którzy myślą tylko o sobie. O tym, żeby "spłodzić" i wziąć kolejny zasiłek. Mam dość ich bierności, lekceważenia i mydlenia oczu na każdym kroku. Mam dość bezpodstawnych obietnic i mówienia "kocham Was", aby usłyszeć "mamusiu, my Ciebie też", w tedy kiedy jest im źle. 

Rodziców pozbawionych jakichkolwiek chęci do myślenia i działania.

Szkoda mi dzieci, które przez swoją nadwagę są wyśmiewane przez rówieśników. Dzieci, które marzną na deszczu i wracają same do domu. Są głodne i co 5 minut upominają się o ciepły posiłek. 

Dzieci, które nie zdają sobie sprawy z tego, że wyzywając drugą osobę, wyrządzają jej krzywdę. Które traktują innych tak, jak same są traktowane. 

Żal mi dzieci, które mają świadomość tego, że cuchną. Dzieci, które dostały karę, ale tak naprawdę nie wiedzą dlaczego. 

Jest mi smutno gdy patrzę na posiniaczone dziecko. Na dziecko, które ma w sobie tyle złości, co niejeden psychopata. Żal mi dzieci, które nie potrafią się uśmiechać i które nie zauważają swoich zalet. Dzieci, które nigdy nie zaznają spokoju i bezpieczeństwa.

I wreszcie dzieci, które za cały ten syf obwiniają samych siebie.

3 sty 2015

POSTANOWIENIA NA NOWY ROK - ZASADA SMART

Jak formułować noworoczne postanowienia, by ujrzały światło dzienne?

Twój cel mus być SMART, czyli 

SZCZEGÓŁOWY - konkret, konkret i jeszcze raz konkret
MIERZALNY - ustalenie planu działania
ATRAKCYJNY - ma być ciekawy i wzbudzać motywację
REALISTYCZNY - na miarę Twoich możliwości
TERMINOWY - przybliżony czas realizacji


Weźmy pod uwagę Twoją wagę. Otwórz zeszyt ze swoimi postanowieniami. Niech zgadnę. Na kartce widnieje: schudnąć 10kg. Strzał w dziesiątkę? 

Teraz odpowiedz sobie na kilka pytań:

1. Jakie kroki wykonasz, żeby schudnąć?

2. Czy czasem 10 kilogramów to nie za dużo, jak na Twoją słabą motywację, zero kondycji i marną wiedzę na temat zdrowego odżywiania? 

3. Jak myślisz, ile czasu potrzebujesz, aby Twoja waga pokazała 10 kilo mniej? 

Teraz widzisz, że Twój cel nie jest zbyt szczegółowy, mierzalny, atrakcyjny, realistyczny ani terminowy. Nie jest SMART.  

Jak powinno brzmieć Twoje postanowienie? 

Trzy razy w tygodniu, po godzinie, będę ćwiczyła z Chodakowską, w terminie od 3 stycznia, do 3 kwietnia, żeby schudnąć 7 kilogramów i poprawić swój wygląd. 


Pomyśl ile razy w tygodniu możesz uprawiać wysiłek fizyczny. Weź pod uwagę pracę, zmęczenie, zadania domowe, niespodziewany wypad nad morze, chorobę, uczelnie itd. Jestem pewna, że gdy obiecasz sobie ćwiczyć 6 razy w tygodniu, to Twój plan nie wypali. A gdy jesteś osobą początkującą, to tym bardziej. Trzy - to bezpieczna liczba. A gdy starczy Ci czasu na ćwiczenia cztery razy w tygodniu, będziesz z siebie dumna. Postaw na sport, który lubisz. Chodakowska, bieganie czy siłownia, cokolwiek. Ma Ci to sprawiać przyjemność. Ustal termin końcowy. Trzy miesiące na zrzucenie 7 kilogramów? Gwarancja 100%. A gdy waga pokaże troszeczkę więcej, satysfakcja będzie ogromna. Pamiętaj jednak, ze waga nie jest najważniejsza. Chudniesz po to, żeby być zdrowszą, mieć lepszą kondycję, czuć się lepiej sama ze sobą. Napisz to na końcu swojego postanowienia. To wszystko.

Swój cel możesz uzupełnić o inne podpostanowienia, takie, na których Ci wyjątkowo zależy. Może to być np ograniczenie cukru do minimum, na czas zrzucania wagi. Jeśli jesteś początkująca, to warto wprowadzić regularne spożywanie pokarmów. Picie wody, lekkie kolacje i tak dalej, i tak dalej. Pomocny będzie tygodniowy plan ćwiczeń, zasady zdrowego odżywiania, jak i Twoja, własna motywacja.

Powodzenia! ;)

25 paź 2014

SŁODYCZE ZNIKNĄ ZE SZKÓŁ. PROBLEM ROZWIĄZANY ?

W dniu 1 września 2015 roku wejdzie w życie ustawa zakazująca sprzedaży śmieciowego jedzenia w szkołach, przedszkolach, punktach przedszkolnych i klubach przedszkolaka. 
















426 posłów było na tak, 1 był przeciw.

I dla tego jednego posła powstał ten post. 

Słowem wstępu... 

Celem ustawy jest ograniczenie dostępu dzieci do niezdrowej żywności, która zawiera szkodliwe dla ich rozwoju składniki. Cukier w batonikach i wszelkich ciasteczkach, sól w chipsach czy produktach instant. 

Wieść o nowelizacji ustawy rozniosła się bardzo szybko. Wszyscy są zadowoleni i szczęśliwi. I super. Ale w końcu jeden Pan był na "nie". Dlaczego? Tego nie wiem, ale spowodował, że ja również zaczęłam się zastanawiać nad złą stroną ustawy. Czy w ogóle istnieje? Zobaczmy. 

Moje minusy. 

Szkoły podstawowe, gimnazjum i liceum. 

Zgodzę się z tym, że dzieciaki, które pójdą na przerwie do sklepiku, zamiast pączka, kupią bułkę z szynką i pomidorem. No bo po prostu tego pączka nie będzie. Ale nie zgodzę się z tym, że po wyjściu ze szkoły nie pójdą do spożywczaka po czekoladowego batona albo nie wyciągną go z plecaka. Tej gwarancji nie ma nikt. Dlatego uważam, że tego typu pomysł jest pomocą doraźną. Działającą "tu i teraz". Dzieci w tym wieku, mają już ukształtowane pewne nawyki żywieniowe. A kto za nie odpowiada? Rodzice. Co z tego, że szkoły zakażą sprzedawania śmieciowego jedzenia, skoro po powrocie domu, będzie czekała na nich cała miska ulubionych cukierków, dostępnych 24h. Otyłe dzieci to wyłącznie wina rodziców. Ich podejścia do zdrowego odżywiania i skrzywionych przekonań na ten temat. Nadwaga młodych osób zostałaby rozwiązana, gdyby rodzice nie zamiatali tego problemu "pod dywan". No właśnie, co mogliby zrobić?

Moje plusy. 

Przedszkola, punkty przedszkolne i kluby przedszkolaka. 

Nawyki żywieniowe powinny być kształtowane od najmłodszych lat. I tu ustawa idealnie sprawdzi się w przedszkolach. Gdy tak się stanie, problem zniknie a w szkolnych sklepikach znowu będziemy mogli oglądać półki uginające się od nadmiaru kalorii. Po pierwsze, rodzice muszą zrozumieć, że zdrowe odżywianie to nie są żadne wyrzeczenia. I tu Was zaskoczę. Można jeść wszystko na co ma się ochotę, ale z głową! Należy zachować umiar i wykazać się pomysłowością. To wszystko. Łatwo powiedzieć, ale jak to ma się w praktyce? 

1. Kupioną pizzę wystarczy zamienić na własnoręcznie zrobioną u siebie w kuchni. Ile czasu czeka się na zamówienie? Do godziny. Tyle również zajmuje jej wykonanie razem z dzieckiem. Zdrowiej, pyszniej i weselej. A i satysfakcja będzie ogromna. 

2. Własne jogurty są idealnym zamiennikiem tych słodkich, z dodatkiem niepotrzebnego cukru. Potrzebne są tylko ulubione owoce, jogurt naturalny, mikser, blender a w najgorszym wypadku widelec.

3. Zamiast chipsów - frytki z ziemniaków. Posypane ulubionymi przyprawami i przyrządzone w piekarniku, smakują idealnie. A do tego własnoręcznie zrobiony keczup. Internet pęka w szwach od przepisów tego typu.

I tak dalej, i tak dalej. 

Po tym poście, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ustawa nie sprawi, że dzieci pozbędą się nadprogramowych kilogramów. Jest tylko jedną z form pomocy, którą albo rodzice wykorzystają do zmiany lub kształtowania się zdrowych nawyków żywieniowych u swoich dzieci, albo i nie.

28 sie 2014

PRAWDZIWA DAWKA EMOCJI- FEEDERSI

Feedersi – panowie, którzy uwielbiają pulchne kobiety, a raczej kobiety w rozmiarze XXXL.

Według seksuologa dr Andrzeja Debko, jest to odmiana fetyszyzmu, w której fetyszem staje się nadmiernie otyłe ciało kobiety. Podłoże feederyzmu jest takie samo, jak u każdej innej dewiacji seksualnej. Feedersom podobają się wyłącznie otyłe kobiety. Podniecają ich wielkie piersi, cellulit, rozstępy a nawet zrogowaciała skóra. Mówiąc krócej: tłuszcz ma być wszędzie i ma być widoczny gołym okiem.

Ale czy i w tym przypadku sprawdza się powiedzenie: "Kochanego ciałka nigdy za wiele"? Z pewnością nie. Zazwyczaj feedersi nie zdają sobie sprawy, że wyrządzają swoim kochankom czy żonom wielką krzywdę. Kobieta dosłownie zostaje uwięziona w swoim ciele.
 

Gdzie kończy się norma a zaczyna patologia?
Zazwyczaj kobiety, które poznają "dokarmiaczy" zmagają się już z nadkilogramowym bagażem. Czują się nieakceptowane przez środowisko, mało wartościowe i po prostu brzydkie. W czasie pierwszego spotkania z feedersem są najszczęśliwszymi osobami na świecie. Bombardowane komplementami wreszcie czują, że żyją. Myślą: "w końcu ktoś pokochał mnie taką, jaką jestem". Są szczęśliwe i za nic w świecie nie chcą nikomu oddać tego uczucia. Tak jest na początku. A co dzieje się później? Jest tylko gorzej. Z każdą godziną, minutą i sekundą toną w górze jedzenia. Dziennie pochłaniają tysiące kalorii. Dochodzi do tego, że nie potrafią poruszać się o własnych siłach, same się umyć i wstać z łóżka po podwójną porcję frytek z ketchupem i cheeseburgerem na dokładkę. Ale przecież o to nie muszą się martwić. Od tego są ich partnerzy, którzy dokarmiają je nawet wtedy, gdy nie czują się głodne.

A jak feedersi określają samych siebie?
Na brytyjskiej stronie feedersów można znaleźć ciekawą informację: "jesteśmy mężczyznami, którzy kochają otyłe kobiety." Wg nich, nazwanie kogoś grubym jest największym komplementem i docenieniem czyjegoś piękna.

Przedstawię Wam jedno z wielu ogłoszeń, które znalazłam na forum feedersów:
"Chciałbym pomóc seksownej kobiecie przytyć. Uczestniczyć w powiększaniu jej brzucha i całego ciała. Jeżeli szukasz kogoś, kto pomógłby Ci przytyć, znalazłaś idealnego faceta. Jestem byłym zawodowym graczem baseballu, który wie jak się odżywiać i przytyć bez rozstępów."
 
W 2003 roku telewizja Chanel4 wyemitowała film dokumentalny pt: "Fat Girls and Feeders" opowiadający o życiu Giny i Marka. Mark miał obsesję na punkcie otyłych kobiet. Jego życiowym celem było "stworzenie" najgrubszej kobiety świata. Udało mu się. Największa waga Giny wynosiła 380kg i w ten sposób trawiła do Księgi rekordów Guinnessa.

Takie rzeczy dzieją się naprawdę! 

6 sie 2014

NIESZCZĘŚLIWE GRUBASY

Wyścig szczurów. Był kiedyś taki film. „Nieświadomi niczego zawodnicy, którzy używają wszelkich sztuczek, by zdobyć ogromną wygraną, przekonują się wkrótce, że stanowią tylko narzędzie w rękach…” Opis tej doskonałej komedii wyreżyserowanej przez Jerrego Zuckera możemy przyrównać do życia osoby, która obsesyjnie myśli o swojej sylwetce. 













 



Celem bohaterów jest zdobycie ogromnej fortuny. Dążą do celu „po trupach”. Tyczy się to również osoby, która wiecznie się odchudza. 

Dla takiej osoby najważniejsze są kilogramy. Swoje dobre samopoczucie uzależnia od liczb. Gdy na wadze ujrzy kilogram mniej, jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Gdy pojawi się kilogram więcej, dopada ją zły nastrój, który nie pozwala jej na normalne funkcjonowanie.

„Mam strasznie grube uda, mój tyłek nie mieści się w spodniach, mam dość mojego wystającego brzucha, od jutra znów jestem na diecie. Jeśli od jutra, to w takim razie ostatni raz zjem sobie czekoladę.” Przez kilka dni jest super. Osoba ta, zdrowo się odżywia, nie je słodyczy, a nawet codziennie wieczorem przygotowuje sobie zdrową przekąskę do pracy. Jest szczęśliwa, że w końcu schudnie. Uśmiecha się do ludzi, żartuje, opowiada dowcipy. Po prostu tętni życiem. Ma ochotę na wszystko. Przykłada się bardziej do pracy, do studiów, do ćwiczeń i wierzy, że któregoś pięknego dnia ujrzy na wadze 10kg mniej. Już nawet tak często nie myśli o swoim grubym brzuchu. Już nie przegląda się w lustrze co 5 minut. Już nie stawia swojej sylwetki na równi ze szczęściem. Tak jest przez kilka dni. A co dzieje się potem? 

Po zjedzeniu ogromnego ciastka, porcji lodów i chipsów na dokładkę zaczyna się piekło. Wędrówki do lustra stają się codziennością. Jest przygnębiona. Wszyscy myślą, że dopadła ją jesienna depresja. Ale hola, hola. Przecież mamy lato. Każdorazowe wyjście z przyjaciółmi staje się istną katorgą a zwykły spacer zamienia się w drogę krzyżową. I znowu nadchodzi ten dzień. Jest czekolada. Jest też smutek, żal i złość. Jest też nadzieja. Nadzieja, to jedyne co jej pozostało.

Przez obsesyjne myślenie o swojej sylwetce osoba nie dostrzega piękna, które ją otacza. Staje się zgorzkniałym człowiekiem, dla której ważniejszy jest wygląd niż bezcenny uśmiech przyjaciół czy spacer z ukochaną osobą. 

Należy zadać sobie jedno ważne pytanie: CZY WARTO? 

3 sie 2014

DRODZY RODZICE, NIE TUCZCIE SWOICH DZIECI !

Opowiem Wam pewną historię, a nawet dwie. 

Pierwsza, nieco krótsza, brzmi:
 
Przychodzi chłopczyk do mamy i pyta:

CH: Mamo, czemu jestem gruby? 
M:  Nie jesteś gruby. Skąd Ci to przyszło do głowy? 
CH: To dlaczego koledzy w szkole, tylko ze mną nie dzielą się swoim drugim śniadaniem?
M:  Bo boją się, że im wszystko zjesz.

Druga historia wydarzyła się naprawdę. 

Głównym bohaterem jest stały klient, czyli ojciec 4-letniego chłopca, z tym chłopcem rzecz jasna oraz ja, kelnerka. Zawsze zajmowali miejsce przy oknie. Nawet nie musiałam im wręczać kart, bo wiedziałam co zamówią. Był to kebab. Duży, tuczący kebab w bułce. Ale nie, że dwa małe...nie, że na pół. Cały ogromny kebab wyłącznie dla chłopca. Mały wcinał aż mu się „uszy trzęsły”. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że chłopiec miał już sporą nadwagę. Słodki pulpecik z brązowymi oczkami. Tak właśnie wyglądał. A ojciec? Nie wyróżniał się z tłumu. 160cm wzrostu, krótkie włosy, jeansy, koszulka, BMI w normie. Tzw „zwyklak”. Pan zwyczajny i mała kulka odwiedzali mnie średnio dwa razy w miesiącu. W takich sytuacjach, aż ma się ochotę wykrzyczeć prosto w twarz: „człowieku, ogarnij się”. 

















Bardzo często słyszę: „moja Ania jest dobrym dzieckiem”, „mój Kazik nigdy by tego nie zrobił” czy właśnie „moje dziecko odżywia się zdrowo”. Nie mam wątpliwości co do tego, że chcecie jak najlepiej dla swoich dzieci. Jeśli naprawdę tak jest, to nie lekceważcie tego tematu.

Kochani rodzice! 

Grube dzieci to wyłącznie Wasza wina. Nie zwalajcie wszystkiego na geny. Nie odwracajcie się od problemu. Nie przyjmujcie strategii „no ale co ja mam zrobić, skoro mu tak bardzo smakuje?” W ten sposób narażacie je na wiele przykrych niespodzianek. Na pewno nie chcielibyście, żeby Wasze dziecko było wyśmiewane i przezywane przez rówieśników. A tym bardziej, żeby w życiu dorosłym chorowało na cukrzycę, miażdżycę czy nadciśnienie tętnicze. To brak chęci powoduje, że Wasze dzieci stają się coraz grubsze.

1 sie 2014

CZY JESTEŚ ŁADNA ?

Kto w dzisiejszym świecie uważany jest za atrakcyjną osobę? Czy czasem nie jest tak, że piękno zależy w dużej mierze od drugiego człowieka? Obserwatora? Jego upodobań a nawet cech charakteru? 

Czy piękno jest w oku patrzącego?




















Kryteria odnośnie wyglądu uwarunkowane są zarówno indywidualnie, jak i kulturowo. Jednak moim zdaniem, kultura zajmuje pierwsze miejsce. W Polsce ceniony jest rozmiar 34, w porywach do 36. Gdy nie daj Boże, na metce widnieje 40, społeczeństwo traktuje daną osobę jak obleśnego grubasa.To nic, że wszystkie wyniki badań ma w normie. To nic, że ona sama w swojej skórze czuje się znakomicie. Jest grubasem. Koniec i kropka.

Cofnijmy się wstecz. 

W dziele Karola Darwina O pochodzeniu gatunków, możemy przeczytać: "Spytaj Indianina z północy, kim jest piękność, a odpowie Ci, że ma ona szeroką, płaską twarz, małe oczy, niskie czoło, duży, szeroki podbródek, niezgrabny, haczykowaty nos i piersi zwisające do pasa". Sami widzicie, że piękno nie jest do końca jednoznacznym terminem. Dla każdego oznacza całkowicie co innego. Pani z banku spodoba się blondyn, niebieskooki. Kasi, niski brunet w okularach. Karol pokocha dziewczynę z nadwagą, a Twoje dziecko zakocha się w wytatuowanej dziewczynie. To naprawdę nie ma znaczenia. 
 
Czy jesteś ładna? ładna jesteś, bo masz ładne myśli. I tego się trzymaj.